czwartek, 19 stycznia 2012

Wirus HCV atakuje także komórki mózgowe

Objawy klinicznie występujące u części pacjentów zarażonych wirusem HCV wskazywały na pewne zależności pomiędzy zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego a wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Obecnie te przypuszczenia zostały potwierdzenie w badaniach. Naukowcy z Uniwersytetu w Birmingham jako pierwsi wykazali możliwość replikacji wirusa na terenie mózgu. Spośród 10 próbek poddanych analizie, w 4 odnaleziono wirusa. To wskazuje że istnieją także inne komórki oprócz hepatocytów które są narażone na atak wirusa. Wirus zapalenia wątroby typu C ma możliwość przekraczania bariery krew-mózg. Mózg więc może stać się tzw. rezerwuar jego występowania. Niestety interferon tylko w niewielkim stopniu przenika tę barierę , co skutkuje mniejszym polem działania dla tego leku.

Nie są to za wesołe informacje, choć ja szczerze pisząc nie jestem nimi w ogóle zdziwiona. Po pierwsze już wcześniejsze badania wskazywały na taką możliwość, po drugie filtruje to wszystko przez własne doświadczenia. Od początku na tym blogu pisałam że to co mnie najbardziej męczy w tej chorobie, to właśnie zaburzenia kojarzeniowe i koncentracji. I to się pojawiło przed leczeniem. Nie wspomnę także o stanach "depresyjnych" choć w moim przypadku bym tego nie demonizowała, wiem co to jest depresja aż za dobrze i daleko mi zawsze było do niej. Jednak to wszystko jak najbardziej układa się w jakąś logiczną całość. Może nie wesoła ale jednak potrzebna wiedze. Moim zdaniem warto sobie zdawać sprawę że i w tym obszarze wirus także nas atakuje.


Źródło
http://medicalxpress.com/news/2012-01-scientists-brain-vulnerable-hepatitis-virus.html

środa, 18 stycznia 2012

Świat Kobiety- artykuły o WZW C (moje wątpliwości)

Chwała czasopismom popularnym za to że starają się edukować społeczeństwo. Każda inicjatywa jest naprawdę cenna.
część I
część II


Czytam sobie te artykułu z perspektywy zwykłych ludzi, przysłowiowego Kowalskiego u którego najczęściej nie ma wiedzy medycznej ani tym bardziej bardziej specjalistycznej w dziedzinie HCV. I zaczynają mnie denerwować takie niedoprecyzowane sformułowania, które niestety można zinterpretować bardzo różnie, a właściwie to ja uprawiam nadinterpretację ponieważ Kowalski ani sekundy nie będzie analizował tematu, tylko odbierze czytany tekst dosłownie.

Cytuję

"Do grup ryzyka zakażenia WZW typu C należą:
· narkomani, stosujący środki odurzające drogą dożylną lub donosową,
· osoby często hospitalizowane, po zabiegach chirurgicznych, pacjenci hemodializowani i po transplantacji narządów,
· osoby mające liczne kontakty heteroseksualne lub homoseksualne,
· osoby mające długotrwały kontakt z zarażonym wirusem HCV,
· osoby po zabiegach stomatologicznych, a także kosmetycznych z naruszeniem ciągłości tkanek, np. po tatuażach,
· noworodki urodzone przez matki HCV-dodatnie."

Koniec cytatu


Rzeczywiście istnieje niewielki ryzyko sięgające 2 procent przy kontaktach heteroseksualnych. I będę złośliwa, bo to oznacza że właściwie w grupie ryzyka jest prawie cała dorosła populacja, oprócz tych co zachowują celibat. Czyli wszyscy prowadzący aktywne życie seksualne i hetero i homo. To po co w ogóle pisać o grupie ryzyka skoro to jesteśmy my wszyscy? Może by warto wspomnieć jednak że wśród homoseksualistów to ryzyko wzrasta do 6%?

Niefortunne zdanie że narażone są osoby mające długotrwały kontakt z zarażonym wirusem HCV bez doprecyzowania w jakich obszarach występuje to zagrożenie, może budzić strach. Sama bym się przestraszyła gdyby np. koleżanka z pracy miała HCV a w Świecie Kobiety napisali że "przebywanie z nią może skutkować zarażeniem".

Wiem że to jest z mojej strony czepialstwo. Wiem że jestem złośliwa, czasami tak mamy niestety, bo powinnam docenić wysiłek i chęć poruszania tematu. I w tej materii z całą pewnością to czynię. Tylko czytając po raz kolejny te grupy ryzyka, ciągle powtarzane te drogi zakażenia które mają marginalne znaczenie bo sięgają często mniej niż 2 procent, zastanawiam się czy to nie jest rozmywanie odpowiedzialności.
A tak za każdym razem mamy wiele przyczyn i gdzieś tam w tym tłumie innych zagrożeń, pojawiają się kontakty ze służbą zdrowia. Szkoda że to nie jest podkreślane, że ta droga skutkuje prawie 80% zakażeń.


I jeszcze jeden przykład wykluczającego się zdania. Ja wiem co autor miał na myśli. Tylko czy przerażone osoby które dopiero edukują się w temacie rzeczywiście prawidłowo zinterpretują ten tekst

Cytuję

"Dziś wiadomo, że wczesne rozpoznanie WZW typu C oraz podjęcie leczenia zwiększają szanse na skuteczne wyleczenie. "

(......)

w innym punkcie artykułu znalazło się następujące zdanie

"Dotychczas nie opracowano szczepionki przeciw HCV i brak jest w pełni
skutecznego leczenia."

Czyli właściwie kaplica nie mam szans na wyleczenie, można się chociaż "podleczyć" ?
Sama mam problemy z wyrażaniem myśli i rozumiem że czasami jest ciężko coś spójnie przekazać w tak ograniczonym tekście. Tylko trzeba naprawdę starać się aby takich wpadek nie było. Tym bardziej że firmują to laboratoria eksperckie, czyli naprawdę mające wiedzę w tej dziedzinie.

Polecam za to część II artykułu na temat diagnostyki, dla osób które dopiero są na początku drogi walki z HCV i uczą się poruszania po trudnej terminologii i próbują zrozumieć kierunki działania które muszą sami czy wraz z lekarzami podjąć by się diagnozować w kwestii HCV .

czwartek, 5 stycznia 2012

Nic nowego , nic ciekawego

Z kronikarskiego obowiązku, bo się dawno nie odzywałam.

Nie trafiło mnie jeszcze, żyję sobie spokojnie, zajmuje się swoimi sprawami.

Samopoczucie wraca do stanu sprzed terapii. Co charakterystyczne zaczynam się męczyć nie tylko wysiłkiem fizycznym ale przede wszystkim akcjami związanymi ze zwiększonym funkcjowaniem, odbiegającymi od standardu codziennej rutyny. Miałam to samo przed terapią że każdy wyjazd, każde zwiększenie aktywności fizycznej lub umysłowem musiałam "odchorować". Odtajałam po czymś takim 2-3 dni. A więc wróciło to do mnie i zaczyna mnie to denerwować.

A tak poza tym jest wspaniale, samopoczucie w porównaniu z terapią po prostu cudowne. Humor także mi dopisuje oraz tolerancja dla innych ludzi wróciła do stanu akceptowalnego.


Po trzech miesiącach od zakończenia terapii zrobiłam sobie prywatnie wyniki krwi. No i przestałam się dziwić że miałam taki power po leczeniu. Jeśli w ciągu 3 miesięcy hemoglobina skoczyła mi z 10 do 14. I już wiem jak się czują sportowcy którzy w ramach dopingu faszerują się erytropoetyną. To jest uczucie, wspaniałe, cudowne i nigdy go nie zapomnę. To właśnie to co dobrego zafundowała mi terapia. I jeszcze jestem mile zaskoczona moim cukrem, który ciągle był odrobinę za wysoki. Po terapii jest właściwie lekko poniżej normy, pomimo tego że 3 miesiące wcinałam słodycze aż mi się uszy trzęsły. Teraz już to się ustabilizowało na szczęście.

Dobrą wiadomością jest także powrót do normy moich trójglicerydów, z którymi walczyłam od kilku lat. I to powiem Wam że ta norma została uzyskana bez leków, bo w czasie terapii odstawiłam specyfiki obniżające lipidy i o dziwo sama terapia mi je ustabilizowała. I mam ochotę teraz pokazać język wszystkim 5 lekarzom którzy twierdzili że moje nieustabilizowanie w temacie trójglicerydów nic nie ma wspólnego z HCV i wątrobą. Może jednak ma , hahhahahaha

Wyniki mam więc świetne poza parametrami wątrobowymi oczywiście. Te są nieustannie podwyższone i się ani w czasie terapii ani po niej nigdy nie zmieściły w książkowej normie.

A teraz pamiątki po terapii, które na szczęście są mniej nasilone
Alergia na twarzy, nadal niczym nie mogę się dotknąć do twarzy, żaden krem w ogóle nie wchodzi w rachubę. Jednak jest o wiele lepiej bo nie swędzi i nie piecze jak niczym nie smaruje, tylko skóra się łuszczy.
Problemy z alergią pokarmową nadal się zdarzają ale występują w zmniejszonym natężeniu. W tym miesiącu mam wizytę u gastrologa, zobaczymy co ciekawego mi powie.

Nadal nie słyszę zbyt dobrze, ale właściwie nie przeszkadza mi to w funkcjonowaniu po prostu proszę o powtórzenie niektórych rzeczy. Wzrok także mi poleciał, na razie walczę jednak o utrzymanie takiego stanu i bronię się przed okularami. Pamięć- hmmm raz lepiej, raz gorzej. Za to utrzymuje się brak koncentracji. I pozytywna hiper zmiana, mam coraz mniejsze problemy ze snem.

Właściwie napiszę szczerze nie boję się wyniku terapii. Każdy przyjmę ze spokojem. Nie zaciskam pięści, nie wznoszę modłów i tak dalej. Cieszę się chwilą obecną. A na wynik przyjdzie mi poczekać jeszcze prawie 2 miesiące.