wtorek, 30 sierpnia 2011

Forma coraz lepsza

Jest ze mną naprawdę coraz lepiej. Czuje że leki odpuszczają a ja świadomie patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość.
Dwa tygodnie niezbyt obciążających wakacji zrobiło swoje, oderwanie od codziennych spraw i doznania artystyczno mocno kulturalne prawie mnie odcięły od terapii. Przynajmniej w wymiarze psychicznym. Tym bardziej że mój organizm sprawia się bardzo dzielnie i właściwie moja wydolność była zbliżona do osób zupełnie zdrowych. Wycieczki, muzea, wieczorne imprezy (oczywiście bezalkoholowo) wszystkiemu spokojnie podołałam. Choć moje wyniki temu przeczą od kilkunastu miesięcy mam hemoglobinę około 10 lub mniejszą. Miałam nadzieję że pod koniec leczenia wzrosła bo czułam się naprawdę dobrze w tym zakresie. Byłam bardzo zaskoczona że nadal nie rusza się z miejsca, a tylko organizm przyzwyczaił się do nowej sytuacji i swoją wydolność dostosował do lekkiego głodu tlenowego.
Oczywiście nie jest tak zupełnie różowo, pewne symptomy z terapii pozostają, brak snu, bóle głowy, czy stawów, pewna niemoc, czy problemy gastryczne. Mam świadomość że to normalne i czekam na dalsze wypłukiwanie leków.
Najważniejsze że humor mi dopisuje, a zmiana samopoczucie na plus wzrosła o 100% :)))

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Edukacja po australijsku

Poniżej świetny film edukacyjny w australijskim wydaniu. Super że konwencja jest skierowana głównie do młodzieży. Na pewno taka forma przekazu jest w stanie zainteresować i trafić do młodych ludzi.

Hep C the Movie from Harriet Macdonald on Vimeo.

piątek, 12 sierpnia 2011

Na minusie

Ogłaszam wszem i wobec, że się wstępnie udało i mam minusa :)) Co prawda tego właściwie się spodziewałam i tutaj moje obawy nie były duże, że nie dane będzie mi wejść na jedną kreskę. Myślę z dużo większym niepokojem, o wyniku za pół roku.

Ale i tak ogromnie się cieszę bo jest to mój pierwszy oficjalny minus. Nie miałam go nawet po 3 miesiącach leczenia. Więc teraz pozytywne myślenie i próba utrzymania takiego wyniku, miejmy nadzieję do końca życia!


A w załączniku utwór bardzo a propos całej sytuacji. Inna a ta sama choroba, inna a ta sama eskalacja emocji. Ja jestem, jak wielu ludzi w Polsce, poruszona twórczością Magika. Towarzyszy mi w wielu ważnych momentach mojego życia.

Dla tych co nie lubią z zasady rapu i hip- hopu lub nie bardzo są w stanie zrozumieć co Magik śpiewa ,tekst znajduje się tutaj . Naprawdę to o mnie, o Tobie, o nas. Warto przeczytać, warto posłuchać.


środa, 10 sierpnia 2011

Włosy w czasie terapii

Dzisiaj wiele myślałam o włosach, bo nastąpił epokowy dzień ich ścięcia. Należała im się tak drastyczna pomoc.

Takie małe podsumowanie kwestii włosów w czasie mojego leczenia.

1. Ufarbowałam dwa razy w ciągu tych 11 miesięcy, pierwszy raz po miesiącu leczenia, drugi raz na dwa miesiące przed końcem. Niestety chociaż nie chciałam tego robić ale siwe włosy tak mnie denerwowały że zaryzykowałam w tej kwestii. Myślę że dużej krzywdy im nie zrobiłam

2. Moje włosy zaczęły masakrycznie wypadać między 3 a 6 miesiącem terapii. Straciłam tak mniej więcej 1/3. Niesamowite uczucie kiedy zanurzasz palce w czuprynę a tu lekka pustka wokół. Na szczęście miałam gęste włosy i wizualnie nie było jakiegoś szoku dla patrzących na mnie z boku. To raczej ogromna mentalna zmiana dla mnie samej.
A dlaczego przestały wypadać po 6 miesiącu? Czytałam wcześniej że tak często się dzieje, że to jest ta granica kiedy organizm stabilizuje swoje przemiany. Poza tym ja w tym czasie miałam zmniejszane dawki rybawiryny przez 2 miesiące i pewnie także i ta kwestia korzystnie wpłynęła na moje włosy

3. Próbowałam stosować szampony odżywcze, szeroko polecane w sieci, jako te które zapobiegają wypadaniu. Po dwukrotnych próbach bez większych rezultatów, nic nadzwyczajnego już do ich pielęgnacji nie kupowałam. Same przestały się sypać.


4. W aspekcie kondycji włosów, niestety nic ciekawego nie mam do powiedzenia. Mam wrażenie że mam na głowie nie własne "piórka" ale takie jak u lalki. Suche i twarde. A poza tym nastąpiło zjawisko dość nieoczekiwane. Włosy przestały mi się kręcić. Nie miałam może pierścionków ale całe życie kręciły mi się dość mocno przynajmniej końcówki . A teraz zero, nic się nie dzieje, zwisają takie druty. Dzisiaj fryzjerka nie mogła uwierzyć że miałam kręcone włosy. Cóż może powrócą kiedyś do normalności.
Ale dzięki temu, mogę teraz sobie pozwolić na fryzury które wcześniej były dla mnie lekko niedostępne. I to jest pozytyw zmian w strukturze włosa :)

Z wielkim zainteresowaniem będę oczekiwać jak organizm poradzi sobie z wyjściem z tej terapii, także w aspekcie moich potyczek z fryzurą. Nigdy w czasie leczenie nie miałam wrażenia że wyłysieje do przysłowiowego zera i będzie naprawdę źle. I rzeczywiście jest dokładnie tak jak wszyscy mówią i piszą, wypadają ale nie na tyle silnie by było to jakimś nadzwyczajnym problemem. Dla wielu kobiet jest to jednak ważna kwestia dlatego podzieliłam się moimi doświadczeniami.