poniedziałek, 21 marca 2011

Jak przygotować się do terpaii


PSYCHICZNIE

Właściwie to jest podstawa i baza tego aby przejść terapię. Po podjęciu decyzji o leczeniu musimy nieustannie się motywować, widzieć cel leczenia a przede wszystkim być przygotowanym na to ze zmierzymy się z różnymi skutkami ubocznymi. Dbajmy o nasze dobre samopoczucie, zrelaksowanie przed terapią doda nam wiary w powodzenie całego przedsięwzięcia.

Uprzedzić rodzinę

Naprawdę warto porozmawiać poważnie z rodziną aby nie była zaskoczona po pierwsze tym że będziemy np. irytujący, kłótliwy i drażliwi w czasie terapii. Muszą zrozumieć że do końca tego nie kontrolujemy, że leki zaczynają rządzić. Poprosić o cierpliwość i zrozumienie. Jeśli w miejscu pracy wiedzą o Waszym problemie, też radzę przedyskutować tę kwestię lub raczej zaznaczyć że może wystąpić ale nie musi.
Nasi najbliżsi muszą także zdawać sobie sprawę z tego, ze nie wszystkim dotychczasowym obowiązkom będziemy w stanie stawić czoła, że czasami trzeba będzie nas odbarczyć, coś zrobić za nas. A jednocześnie my sami powinniśmy sobie dać przyzwolenie na to że tym razem nie musimy się spinać na siłę. Zdrowiej dla nas będzie dostosowanie wysiłku do aktualnego stanu podczas terapii.

ZDROWOTNIE

To bardzo ważne aby w leczenie nie wchodzić np. z niewyleczonymi infekcjami, zapaleniami czy nieustabilizowanym ogólnym stanem zdrowotnym. Niestety w czasie terapii a czasami nawet po niej , może to w nas uderzyć ze zwiększoną siłą.
Dlatego ważna uwaga o profilaktyce dentystycznej, ale także w przypadku kobiet profilaktyce ginekologicznej. Wszystkie dolegliwości żołądkowe, które przed terapią mogą być tylko niedogodnościami w czasie leczenia często urastają do rangi problemu. Dlatego trzeba także zadbać i o stronę gastryczną . Zrobić sobie przegląd, rachunek sumienia czy z czymś mamy problem co może mieć wpływ na samą terapię i spróbować to w miarę możliwości ustabilizować. Takie próby w czasie przyjmowania już leków przeciwwirusowych są dużo bardziej kłopotliwe

I jeszcze kwestia planowania dziecka. Jeśli stoicie przed tą decyzją, wydaje się że lepiej zdecydować się na dziecko przed terapią. Po pierwsze leczenie trwa dość długo około roku w niektórych przypadkach, potem jeszcze obowiązuje kilkumiesięczny okres karencji na płodzenie dzieci. Poza tym organizm jest mocno wyczerpany, co w przypadku kobiet ma duże znaczenie. Ale oczywiście najlepiej skonsultować to z lekarzem, ponieważ istnieje niewielkie zagrożenie (około 6%) że dziecko może urodzić się z wirusem. Decyzja należy do Was.

KONDYCYJNIE

Dobra kondycja, prawidłowe i zdrowe odżywianie przed terapią bardzo pomaga, po pierwsze wydolnościowo po drugie organizm ma z czego czerpać później zapas siły.

Wiele osób tuż przed terapią rzuca palenie papierosów, muszą potem męczyć się z podwójnymi skutkami głodu nikotynowego oraz samego leczenia. Jeśli możecie sobie na to pozwolić zacznijcie z nałogiem nikotynowym walczyć wcześniej. Ja sama nie mam takiego problemu ale niestety obserwuje takie osoby

Za to moją bolączką są dość poważne problemy kostno-stawowe, dlatego przed terapią zafundowałam sobie sanatorium i mnóstwo zabiegów , które moim zdaniem utrzymują w jako takiej kondycji przede wszystkim mój kręgosłup. Ruszam się teraz mniej, co sprzyja problemom w tym obszarze i nie wyobrażam sobie abym zaczęła np. jakąś intensywną gimnastykę jeśli coś by się stawowo zaczęło sypać. Nie mam zwyczajnie na to siły. Zresztą podejmowałam takie próby sama dla siebie i niestety w moim przypadku kończyło się to dużym wyczerpaniem.

Ale jeśli jesteście przyzwyczajeni do dużego wysiłku, treningów czy sportowego życia, nie rezygnujcie z tego zupełnie ale po prostu dostosujcie do tego co w danej chwili jest możliwe. Organizm sam da Wam znać.

Myślę że dla kobiet dość ważną informacją jest fakt, że lepiej zdecydować się na bardziej obciążające zabiegi fryzjerskie tuż przed terapią lub w ciągu pierwszych 2 miesięcy. Mam tu na myśli głównie farbowanie włosów i trwałą.

Cały czas musicie jednak pamiętać o tym że każdy z nas przechodzi terapię inaczej od skrajnych przypadków że ludzie prawie nie zauważają że biorą leki do tych u których naprawdę ciężko przebiega ten okres. Przemyślcie jednak co możecie zrobić dla siebie wcześniej by nie borykać się z tym w czasie terapii. I może jeszcze jedna rada, nie planujcie zbyt wiele na ten okres, remonty, trudne eskapady turystyczne, duże projekty. Lepiej to odłożyć lub podjąć decyzję już w czasie leczenia kiedy będziecie mieli obraz tego jak sobie radzicie z sytuacją.

13 komentarzy:

  1. Witaj
    Psychiczne nastawianie się do terapii przed terapią nie ma sensu, gdyż to doprowadza taką osobę do zastanowień czy da rade co ją spotka i to bardziej dołuje niż pomaga. Ja do terapii podszedłem z marszu i po pierwszym zastrzyku powiedziałem sobie, że będzie dobrze i od tego momentu starałem się myśleć pozytywnie i nie myśleć od skutkach, które mnie dotykają i które mnie mogą dotknąć, gdzieś w podświadomości wiem, że takie skutki są ale o nich nie myślę.
    Co do kondycji to również nie ma reguły. Znam ludzi, którzy byli wysportowani i "bardzo zdrowi" a przechodzą terapię jakby byli wątłego zdrowia. Tak jak napisałaś, organizm powie co można a co jest ponad jego siły

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myślisz? Ja mam odrobinę inne zdanie. Nastawienie jest ważne, tak samo wiedza o samym leczeniu. Oczywiście że nie dla wszystkich, ale uważam że Ci co się boją zmierzyć z faktami, tych informacji po prostu nie poszukują w sieci, idą właśnie na żywioł. Gdybyś tak rzeczywiście myślał nie prowadziłbyś swojego pozytywnego bloga. Przecież on właśnie pomaga głównie tym którzy są przed leczeniem, motywując ich

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zauważ tylko jedno, że nasze blogi mogą pozytywnie nakręcać ludzi przed terapią, gdyż czytając je osoba wyobraża sobie, że jednak na "tej terapii" nie jest tak źle jak wszyscy dookoła piszą i mówią. A co by było gdyby od samego początku mojego bloga bądź Twojego taka osoba czytała relacje z walki osób, które borykają się z samymi skutkami ubocznymi, szpitalem itd. ciekawe czy inaczej by jej psychika pracowała.

    Może mój blog jest pozytywny ale tylko dlatego, że nie mam jak dotąd poważniejszych problemów z terapią. W sumie taka miała być idea mojego bloga aby dawać motywację i ta motywacja byłaby pewnie przekazywana nawet wtedy gdybym nie dawał rady ale pewnie ze zmniejszoną siłą niż teraz.
    Zobaczyłabyś jaki mogę być wredny w przekazywaniu emocji gdy coś mi się działo ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Martan. Jestem przed terapią i cieszę się że trochę z marszu na nią dołączę bo czekanie i rozmyślanie jakoś mi nie pomaga. Myślę, że mam świadomość dosyć sporą na co się piszę ale i wiem o co walka to mnie motywuje i nie pozwala nie robić nic. Leżąc w szpitalu przepłakałam pół nocy tak mnie uderzyła świadomość tego co mnie czeka. Czułam się taka malutka przy tym ogromnym wirusie. Nie podobało mi się to i więcej mu nie pozwolę tak mnie rozbić(mam nadzieje). Teraz spróbuję myśleć o dobrym wejściu w leczenie bez nadmiernego strachu. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Robert- ja także moim zdaniem znajduje się w przeciętnej zjadacza Rybki i przerabiacza Interferonu. Mam odpowiednią perspektywę ponieważ znam właśnie takie osoby które bardzo ciężko to przechodzą, ale i one przy silnej woli dają radę i dopóki lekarze nie zdecydują sami nie chcą rezygnować. Moje uwagi pojawiające się na blogu są wypadkową rozmów z wieloma osobami, przeraża mnie czasami że mają tak małą wiedzę na temat leczenia, co często generuje u nich niepotrzebne stresy. Ale przyznaje także to że jestem osobą dziwną - i wolę się edukować. Trochę mam wiosenek na karku i znam siebie na tyle, że ta wiedza mnie uspakaja. To jest właśnie tak jak z terapią każdy przechodzi to inaczej i każdy powinien wybrać to co jest najlepsze dla niego, także fakt czytania o chorobie czy samym leczeniu. Staram się być uczciwa i opierać się na faktach a nie straszeniu niepotrzebnym innych.
    P.S Ja dzisiaj jestem super wredna :d ale w realu, właśnie po kilku moim tekstach, rodzinka się ewakuowała z domu. Na szczęście na kilka godzin tylko, rozumieją że wypełnianie PITów i brak znajomości przepisów w tym względzie może rozstroić każdego

    hcvireku niepotrzebnie się stresujesz, jesteś młoda- Twój atut w walce z chorobą, jestem pewna że będziesz miała małe zmiany w wątrobie a więc następna korzyść. A wirusy są malutkie spokojnie można je zgnieść, to Ty jesteś Wielka, bo one bez Ciebie nie mogą żyć a Ty bez nich i owszem. Pamiętaj o tym.

    Pozdrawiam Was :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówisz że nie można w czasie terapii farbować włosów? No nie wyobrażam sobie nie zafarbowania odrostów. To mnie dopiero zdołuje! A co się stanie jeśli zafarbuję później niż piszesz, wypadną mi, zostanę łysa? Wybaczcie że mam taki dylemat niby bez sensu dla niektórych ale dla mnie jest ważny mój wygląd.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zawsze ale często w czasie terapii włosy się bardzo osłabiają i wypadają (ale nie zupełnie ) Jeśli nie będziesz miała problemów z włosami podczas leczenia to spokojnie będziesz je farbowała jak do tej pory.
    Tego czy terapia będzie akurat u Ciebie miała wpływ na włosy nikt nie jest w stanie przewidzieć. Dlatego moja rada była taka aby jednak wcześniej, zadbać o dodatkowe zabiegi obciążające włosy. Można to nawet zrobić w ciągu pierwszych 4-8 tygodni leczenia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Martan. Tylko z tymi pierwszymi tygodniami nie jest tak do końca bo muszę przynajmniej co 4-5 tyg je farbować. Jak wypadną to trudno, pewnie odrosną jak po chemii. Jakoś to zniosę ale odrostów u siebie nie cierpię. ;) Nie orientujesz się gdzie najkrócej się czeka na terapię? Jestem zapisana na tryb pilny ale czekam już drugi miesiąc a czuję się fatalnie, do tego wszystko swędzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Długość oczekiwania jest uzależniona od ośrodka. W Warszawie z tego co wiem około 2-3 miesiące, krótko też się czeka w Opolu ,najkrócej na Podkarpaciu, bo tam jest mało osób chcących podjąć terapię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dorzucę parę słów co do Podkarpacia:)z mojej obserwacji wynikło, że w tym rejonie leczą wzw c w trzech miastach: Łańcut, Dębica i Jarosław. Przemyśl kieruję do Dębicy, w Rzeszowie zlikwidowali oddział zakaźny i kierują do Łańcuta toczy się taka walka między szpitalami. Najdłuższe kolejki są do Łańcuta, 3 miesięczne na samą wizytę na nfz. A leczenie ok.pół roku. W Dębicy jest podobno łatwiej. Najłatwiej jest w Jarosławiu dlatego, że mało kto wie że tam leczą hcv. Tydzień na wizytę do poradni się czeka. Na biopsję też krótko a jak z leczeniem to na dniach będę wiedzieć czy faktycznie tak szybko jak zapowiadają. Może komuś to info się przyda:) Pozdrawiam. E.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam. Jestem na początku drogi i nie wiem jak mam poradzic sobie z pracą. Podstawowym problemem jest dla mnie, czy konieczne będzie L4, co nie jest chętnie widziane u pracodawcy. Proszę o podzielenie się doświadczeniem w tej kwestii.

    OdpowiedzUsuń
  12. witam tez jestem na samym poczatku drogi,,czy trapia bedzie obejmowac zastrzyk i 2 rodzaje tabletek

    OdpowiedzUsuń
  13. wiec to da rade wytluc tak zeby pozniej nikogo nie zarazac?

    OdpowiedzUsuń